Lepiej niż przypuszczałam. Nie jestem zagorzałą fanką swiąt w jakimkolwiek wydaniu. No tak mi się zrobiło 😜
Wigilia bez szału. Pracowałam na rano i na internie, czyli wstawanie przed piątą rano, dyżur był mniej więcej spokojny, do wpół do drugiej, czyli ten krótszy. Mimo tego, na kolejne Boże Narodzenie wyjęłam go z grafika.
Po południu zjedliśmy coś tam, a na godzinę siedemnastą poszliśmy na nabożeństwo, do kościoła ewangelickiego. Kościół był pełny, złapaliśmy miejsca na chórze. Gra organów i kapela trębaczy. Jako temat, można to nazwać też kazaniem, była kolęda Cicha Noc, którą pastor rozebrał na czynniki pierwsze, wszystkie 6 zwrotek (popularne i znane są tylko 3). Także pod kątem akurat wtedy zakończonych wojen napoleońskich. Czyli Niepasterka z lekcją historii. Po kościele na stół wjechała sałatka jarzynowa i kiełbaski wiedeńskie.
Pierwszy dzień świąt miałam wolny, więc wyspaniu się do oporu, obiad konkretniejszy, ja zrobiłam kluski i czerwoną kapustę, Tobi dokończył kwaśną pieczeń, którą dojedliśmy w drugi dzień świąt, który znowu pracowałam. Tym razem na geriatrii, sama i z czwórką pacjentów. Miałam czas na wszystkie czytelnicze zaległości.
Dzisiaj lenie się na kanapie i w łóżku, pobiegałam z Mirką, kupiłam i odebrałam ciepły sweter na miejscowej grupie pchlego targu, ugotowałam obiad- łososia na kapuście, teraz czytam, potem znów wyjdę na psi spacer. Zaczyna lekko sypać śniegiem, w nocy było już minusowo, chyba 9 stopni.
Cieszę się na prawie cały tydzień wolnego, spokojny sylwester w domu i wypad gdzieś na pola, lasy czy na jakąś małą górę w dzień nowego roku.


Zwrotek Cichej Nocy jest bardzo dużo, ciekawe musiało być kazanie .W sumie jako że w pracy to w miarę spokojnie ,oby tak dalej, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń