poniedziałek, 29 grudnia 2025

152. Święta były i minęły

Lepiej niż przypuszczałam. Nie jestem zagorzałą fanką swiąt w jakimkolwiek wydaniu. No tak mi się zrobiło 😜

Wigilia bez szału. Pracowałam na rano i na internie, czyli wstawanie przed piątą rano, dyżur był mniej więcej spokojny, do wpół do drugiej, czyli ten  krótszy. Mimo tego, na kolejne Boże Narodzenie wyjęłam go z grafika.  

Po południu zjedliśmy coś tam, a na godzinę siedemnastą poszliśmy na nabożeństwo, do kościoła ewangelickiego. Kościół był pełny,  złapaliśmy miejsca na chórze. Gra organów i kapela trębaczy. Jako temat, można to nazwać też kazaniem, była kolęda Cicha Noc, którą pastor rozebrał na czynniki pierwsze, wszystkie 6 zwrotek (popularne i znane są tylko 3). Także pod kątem akurat wtedy zakończonych wojen napoleońskich. Czyli Niepasterka z lekcją historii. Po kościele na stół wjechała sałatka jarzynowa i kiełbaski wiedeńskie. 

Pierwszy dzień świąt miałam wolny, więc wyspaniu się do oporu, obiad konkretniejszy, ja zrobiłam kluski i czerwoną kapustę, Tobi dokończył kwaśną pieczeń,  którą dojedliśmy w drugi dzień świąt,  który znowu pracowałam. Tym razem na geriatrii, sama i z czwórką pacjentów. Miałam czas na wszystkie czytelnicze zaległości. 


Sobota jak zwykle była wolną u mnie, do południa uzupełniliśmy w Ützing nieco artykułów żywnościowych,  jak pieczywo i nieco wędliny, bo w lodówce nic nie zalegało. 
Odwiedziliśmy po drodze wujka i ciotkę, tam z kolei chłodzili resztę jedzenia na balkonie 🙃
Wczorajszą niedzielę znowu pracowałam, I znowu na internie, ale na innym odcinku niż w Wigilię, było w miarę spokojnie, pomimo 3 izolatek (Influenza A, MRSA, jelitówka). Po wpół do dziesiątej wieczorem zebrałam swoje manatki, wskoczyłam pod gorący prysznic, I zdążyłam na dziesiątą do domu i przed telewizor, bo chciałam raz i na spokojnie obejrzeć przełomowy film z Hildegard Knef, która wczoraj skończyłaby 100 lat. Film z roku 1951 i czarno- biały,  pod tytulem Grzesznica, I na tamte czasy szokujący. 

Dzisiaj lenie się na kanapie i w łóżku, pobiegałam z Mirką,  kupiłam i odebrałam  ciepły sweter na miejscowej grupie pchlego targu, ugotowałam obiad- łososia na kapuście, teraz czytam, potem znów wyjdę na psi spacer. Zaczyna lekko sypać śniegiem, w nocy było już minusowo, chyba 9 stopni. 

Cieszę się na prawie cały tydzień wolnego, spokojny sylwester w domu i wypad gdzieś na pola, lasy czy na jakąś małą górę w dzień nowego roku. 

1 komentarz:

  1. Zwrotek Cichej Nocy jest bardzo dużo, ciekawe musiało być kazanie .W sumie jako że w pracy to w miarę spokojnie ,oby tak dalej, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń