Tak wiec juz Zielone Swiatki... jutro tez dzien swiateczny, z zamknietymi sklepami, z atrakcjami tu i tam, nawet na naszej prowincji.
Cuda sie zdarzaja, nawet nie male lecz duze, a konkretnie nagle i niespodziewanie dostalam po 4 dyzurach kolejne trze wolne grafikowe, i juz wczoraj wieczorem bylam w domu. Lepiej byc nie moglo!
Jedna pralke prania odbebniona wieczorem.
Reszte prania jutro. Rodzicielska posciel i tak dalej.
I torbe do szpitala trzeba pakowac. Caly czas nie moge nacieszyc sie tym cudem z otrzymaniem wolnego, gdyz wyspana pojade z tatem do szpitala, mama oczywiscie musi jechac z nami, bo wykluczone jest zostawienie jej na ten czas w domu samej, narobilaby glupot do imentu. Czasami wie tylko jak sie nazywa, i nic wiecej, nie wie, na jakim swiecie zyje, i mnie tez nie zawsze poznaje. Naszlo ja znowu z ta "druga Lucy". I nic sie nie zrobi.
Moim zdaniem, kompletna stacjonarna opieka zbliza sie wielkimi krokami, i najprawdopodobniej znajdzie sie tam jeszcz eprzed uplywem zimy. Bo my we dwoje nie wydolamy. Jedno jest za stare i ma swoje choroby, drugie chodzi do pracy i nie podola fizycznie i psychicznie, ot tak i prosciej nie da sie tego ujac.
Dzien próbny w dziennej pielegnacji prawie sie udal. Prawie, bo o wpól do trzeciej zadzwonili, ze bardzo chce do domu, znaczy chciala od rana do domu, ale od po obiedzie jeszcze bardziej. Polecili mi konsultacje u psychiatry, aby przejrzec jeszcze jej lekarstwa. Nie, zeby ja "zastrzelic" jak to sie tu okrresla, ale bardziej uspokoic. Problem jest jednak taki, ze ona nawet w domu chce "do domu". Prawdopodobnie ma na mysli swój rodzinny dom pod Kielcami. I na to nic nie zrobisz, i nie ma sie czym zajmowac, niezaleznie jak mocno to brzmi, bo jak wyzej, mama nie wie dokladnie, na jakim swiecie zyje i dokladnie w jakim czasie.
Nie zna tez dnia ani godziny, a przedwczoraj cwiczylismy pisanie. Pogarsza sie, i nie umie wlasnorecznie napisanego przeczytac, drukkowanych liter zreszta tez nie.
I to wszystko na miesiac przed 75- tymi urodzinami.
Tak wiec, ciekawie nie jest.
Teraz mam nadzieje, ze tato ten szpital szybko i bezproblemowo ogarnie, i nic po drodze nie "wyskoczy", bo ma jednak te cukrzyce, i po zawale tez jest, tak wiec nie jest to calkiem bezproblematyczne. Od jutra przerwa z metformina, czyli bede mu regularnie sprawdzac poziom cukru, i w razie czego insulina.
Wspominalam, ze mój dvd portable, który chetnie uzywam do sluchania audiobooków, wyzional ducha? Juz mam nowy, i nawet czasami uzywam.
Z lewej ten stary, niezywy, a z prawej juz nowy. Ma nawet wiekszy ekran, w razie koniecznosci obejrzenia filmu. Mala rzecz, a cieszy :)
Cuda sie zdarzaja, nawet nie male lecz duze, a konkretnie nagle i niespodziewanie dostalam po 4 dyzurach kolejne trze wolne grafikowe, i juz wczoraj wieczorem bylam w domu. Lepiej byc nie moglo!
Jedna pralke prania odbebniona wieczorem.
Reszte prania jutro. Rodzicielska posciel i tak dalej.
I torbe do szpitala trzeba pakowac. Caly czas nie moge nacieszyc sie tym cudem z otrzymaniem wolnego, gdyz wyspana pojade z tatem do szpitala, mama oczywiscie musi jechac z nami, bo wykluczone jest zostawienie jej na ten czas w domu samej, narobilaby glupot do imentu. Czasami wie tylko jak sie nazywa, i nic wiecej, nie wie, na jakim swiecie zyje, i mnie tez nie zawsze poznaje. Naszlo ja znowu z ta "druga Lucy". I nic sie nie zrobi.
Moim zdaniem, kompletna stacjonarna opieka zbliza sie wielkimi krokami, i najprawdopodobniej znajdzie sie tam jeszcz eprzed uplywem zimy. Bo my we dwoje nie wydolamy. Jedno jest za stare i ma swoje choroby, drugie chodzi do pracy i nie podola fizycznie i psychicznie, ot tak i prosciej nie da sie tego ujac.
Dzien próbny w dziennej pielegnacji prawie sie udal. Prawie, bo o wpól do trzeciej zadzwonili, ze bardzo chce do domu, znaczy chciala od rana do domu, ale od po obiedzie jeszcze bardziej. Polecili mi konsultacje u psychiatry, aby przejrzec jeszcze jej lekarstwa. Nie, zeby ja "zastrzelic" jak to sie tu okrresla, ale bardziej uspokoic. Problem jest jednak taki, ze ona nawet w domu chce "do domu". Prawdopodobnie ma na mysli swój rodzinny dom pod Kielcami. I na to nic nie zrobisz, i nie ma sie czym zajmowac, niezaleznie jak mocno to brzmi, bo jak wyzej, mama nie wie dokladnie, na jakim swiecie zyje i dokladnie w jakim czasie.
Nie zna tez dnia ani godziny, a przedwczoraj cwiczylismy pisanie. Pogarsza sie, i nie umie wlasnorecznie napisanego przeczytac, drukkowanych liter zreszta tez nie.
I to wszystko na miesiac przed 75- tymi urodzinami.
Tak wiec, ciekawie nie jest.
Teraz mam nadzieje, ze tato ten szpital szybko i bezproblemowo ogarnie, i nic po drodze nie "wyskoczy", bo ma jednak te cukrzyce, i po zawale tez jest, tak wiec nie jest to calkiem bezproblematyczne. Od jutra przerwa z metformina, czyli bede mu regularnie sprawdzac poziom cukru, i w razie czego insulina.
Wspominalam, ze mój dvd portable, który chetnie uzywam do sluchania audiobooków, wyzional ducha? Juz mam nowy, i nawet czasami uzywam.
Z lewej ten stary, niezywy, a z prawej juz nowy. Ma nawet wiekszy ekran, w razie koniecznosci obejrzenia filmu. Mala rzecz, a cieszy :)
Lucy, tak bardzo Cię rozumiem, miałam podobnie z Tatą- wciąż chciał do domu (do tamtego domu). To straszne, że nie ma leków na demencję. Jestem z Tobą sercem. Ela
OdpowiedzUsuńDziekuje, wiesz bdb, co przechodzimy.
UsuńAz sie boje pomyslec, co bym zrobila, gdyby to spotkalo moja mame, a ja tu tak daleko. Na szczescie umyslowo jest w najlepszym porzadku, nie tylko stosownie do wieku, ale w ogole. Pamiec ma lepsza ode mnie, wciaz pisze wiersze (ja po niej mam smykalke), tyle tylko, ze nogi jej wysiadaja i coraz mniej moze chodzic, a zaden lekarz nie znajduje przyczyny.
OdpowiedzUsuńTa odleglosc miedzy wami jest przerazajaca, bo wlasnie tak daleko plus Twoje obowiazki... Niech wam sie uklafa, jak najdluzej.
UsuńNic dodac, nic ujac... odpoczywaj! :)))
OdpowiedzUsuńNo tak mniej wiecej Basiu, odpoczywam.
UsuńKorzystaj i odpoczywaj. Skoro mama i tak już bardzo, bardzo mało odbiera rzeczywistość, to myślę, że chyba już powinna być pod stałym nadzorem, zwłaszcza, że Twój Tata też jest chory,a z tego co wiem to stres pogarsza stan zdrowia cukrzyków.
OdpowiedzUsuńNo cóż, życie nie jest niestety romansem;)
Trzymaj się Lucy i pomyśl tez o sobie- masz ciężką pracę i nieco wytchnienia Ci się należy.
Nie wiem jeszcze co zrobic, ale cos musze wiecej działać... Niby decyzja prosta, a jednak skomplikowane to wszystko jest.
UsuńMówiąc brutalnie- jeśli nie zadziałasz odpowiednio szybko to się tzw. "zaorzesz", Mamie to i tak nie pomoże (sorry, ale taka jest prawda) a Twój Tata szybciej trafi w zaświaty. A Ty będziesz się zadręczała czy może nie wszystko dobrze wymyśliłaś. Jestem o rok starsza od Twojej mamy. Życie jest okrutne i nie wszystko nam się może ułożyć tak jak byśmy tego chcieli.
UsuńPrzytulam;)
U taty musze stosowac metode malych kroczkow. Teraz przekonuje sie, ze opieka dzienna po kilka godzin, tak ze 2x w tygodniu, to byloby nawet fajne. Stalego osrodka sie boi, bo.... odlezyn dostanie. I "ją wykończą". Jego zapatrywanie musze brac pod uwage, sa ponad 53 lata małżeństwem. Wszystko nielatwe, musze miec wiele taktu i wyczucia w tym wszystkim, czy jak sie mówi, slyszec te najbardziej ciche glosy...
UsuńRozumiem jego obawy, ale Tacie też latka lecą, nie da rady się stale opiekować.Nie wiem jak jest tu, ale w Polsce, jeśli rodzina często bywa to pacjent jest jakby bardziej zadbany.
UsuńTata ciągle chciał do domu, jak był u siebie, jak był u mnie - obojętnie gdzie był. Wszystkie miejsca, w których mieszkał w ciągu życia, zlały mu się w jedno. Do mnie mówił "ciociu"...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, Lucy, i nie miej żadnych rozterek, opiekę musisz załatwić całodobową i tak musi być. Tobie i tacie należy się oddech.
Trudno czasami odlaczyc logiczne myslenie, badz je sobie załączyć. W kazdym razie, pomimo ze operacja, narkoza itd., zycze tacie milego pobytu w szpitalu, odpocznie sobie, jakby tego nie widziec.
UsuńNaprawdę odpocznie, wyśpi się, poleży spokojnie. Dużo zdrowia dla taty, żeby wszystko sprawnie poszło i siły dla Ciebie.
UsuńOby z Tatą wszystko poszło gładko i pomyślnie.
OdpowiedzUsuńCo do Twojej Mamy - znam ten "ból", moja przyjaciółka opiekowała się swoją Mamą, która była w podobnym stanie o którym piszesz.
Przyjaciółka opowiadała mi, ze najgorszy w życiu czas dla niej to był czas, kiedy musiała zadecydować i odwieźć Mamę do domu opieki. Mimo, ze dość szybko się z tą traumą uporała, bo po prostu to było najlepsze wyjście, to tamta decyzja była dla niej najtrudniejsza w życiu.
Ale każdemu, kto jest w podobnej sytuacji radzi, by niepotrzebnie nie zwlekać, bo mimo, ze to jest decyzja nie łatwa, ale to jest JEDYNIE słuszna decyzja i dla chorego i dla jego najbliższych.
Tak bowiem jest, ale jednak ciezko.
UsuńI musze zmobilizować sily na urzedy.
Wiesz, mam kolegę w pracy, który ma ojca z demencją. Ojciec ma żonę i jeszcze dwie córki ale generalnie opieka sprawia im trudność. Zawsze kiedy się widzimy pytam o ojca, no ale tak głupio powiedzieć, 'mam nadzieję, że poczuje się lepiej' bo wiadomo, że to bilet w jedną stronę. Ben zawsze mówi, że stan ojca się nie poprawi ale oni mogą zawsze lepiej sobie radzić w zaistniałej sytuacji i tego mam mu życzyć.
OdpowiedzUsuńChoremu nigdy lepiej nie bedzie, moja mama przeciez sama juz nie wie, w jakim zyje swiecie i po co, mocne ale prawdziwe.
UsuńWitam.Podziwiam Cię za hart ducha, za Twoje zorganizowanie, bo i praca zawodowa, praca domowa i nieustanna opieka nad Mama .Straszna to jest choroba, bo przecież Mama jest osoba jeszcze młoda .W sumie teraz mogłaby korzystać z uroków jesieni życia.A czy zauważyłaś wcześniej u Mamy takie objawy ,które mogły dać diagnozę tej choroby i jak szybko ona się rozwinęła?Pozdrawiam serdecznie.Jola.
OdpowiedzUsuńJolu, ze mama bedzie dementna, wiedzialam kilka lat wczesniej, wyszlo przy mrt czaszki. To jest forma naczyniowa, Morbus Binswanger. Tak wiec gdy 2 lata temu zaczela sie gubic w kuchennyvh szafkach i przestała umiec obsługiwać pralke, bylo jasne, o co chodzi.
UsuńAch to życie, jak szybko to postępuje, no dobrze zrobićie , inaczej nie wytrzymacie tego.Ślubny od rana chwieje się na nogach,siedze po prostu w domu.Pozdrawiam.Upały u nas ja cholera,
OdpowiedzUsuńU nas na szczescie tylko cieplo, upaly minely. Zobacze, co dalej, mam pare dni sama z mamą. Trzymaj sie Ula 😘
UsuńNawet nie zauwazylam Zielonych Swiatek u nas :)
OdpowiedzUsuńCiekawe kim jest ta druga Lucy, pewnie jej nastoletnia coreczka... Ach, przytulam mocno :*
Ja tam nie dopisuje temu wiekszej filozofii, mama od jakiegos czasu ma wiecej oczy zamkniete niz otwarte, i po prostu, jak mnie raz na jakis czas zobaczy, po prostu mnie nie poznaje.
UsuńDziekuje 😘
Cały czas wspieram Cię myślami i bardzo, bardzo dobrze życzę. W mojej rodzinie /ze strony matki/ demencja była obecna i ogromnie się bałam, że i mnie może dosięgnąć. Szczęśliwie na razie uciekam przed tą straszną chorobą i robię, co mogę, żeby mnie nie dopadła. Sama opiekowałam się matką, widziałam degenerację babci, więc Ciebie rozumiem i współczuję. Życzę siły i spokoju.
OdpowiedzUsuńAch BBM, to straszne, dlaczego jestes w temacie... Wiesz az za dobrze, o czym pisze. Dziekuje!
UsuńRozwiń proszę skrót mrt!
OdpowiedzUsuńCzy należałoby się poddać takiemu badaniu, aby wiedzieć co nas czeka w przyszłości i się przygotować?
Nieustająco posyłam wiele Ciepłego i Puchatego!
Rezonans magnetyczny. Mama wtedy miala, bo nie wiadomo bylo, dlaczego upadała. I wyszedl taki wynik dodatkowy, bo padala z powodu za niskiego cisnienia krwi.
UsuńDziekuje i nawzajem 👍
Usuń