Dokonczylam kamizelke...
Welna Liloppi, litewska, mialam dwa motki, zostala sie resztka o wadze 81 gram, czyli na skarpety starczyloby. Albo na jakas odziez dla misia czy lalki. Polezy welna, pomysle powoli...
Kamizelka jeszcze sie suszy, ale juz wiem, ze jest wygodnie cienka, a grzeje niesamowicie. Do tego te kolory- moge praktycznie ubrac pod spód cokolwiek, co mam w szafie jako basic, i bedzie pasowac. A cienizna zmiesci sie i pod kurtke w razie ostrej zimy, tak wiec jestem bardzo zadowolona :))
U nas dzisiaj odbyly sie uroczystosci Wszystkich Swietych, zawsze jest to przekladane na weekend. Tak wiec obejscie dwóch cmentarzy, przedtem zajecie sie pracami przy grobie, kwiaty, kameralne oswietlenie czyli jeden znicz. Poszlam na groby urnowe, kilka znajomych tam jest pochowanych, oczywiscie ksiadz jak widzi, to leci z kropidlem, tak wiec poswiecil i groby protestantów, nie zaszkodzi im chyba ;) Za 3 tygodnie ewangelicka Niedziela Zmarlych, czyli znów wyprawa na cmentarz.
Ostatnie zdjecie to czesc zwierzeca na cmentarzu w sasiedniej wsi.
A tak przy temacie; gdy mama zmarla, tato przez krótki moment nosil sie z mysla pochowania jej na lace, grób "trawiasty" i jedynie tablica w ziemi.
Taki wlasnie. Wiedzialam, ze to nie bedzie dla niego dobre rozwiazanie. Dokladnie, dla niego. Zmarlej jest w sumie wszystko jedno, groby sa dla zyjacych.
Grób na lace ma te zalete, ze nie trzeba praktycznie wcale nim sie zajmowac. Tablice obmyje deszcz, liscie zdmuchnie wiatr, reszta zajmuje sie gmina. Ale! Na takim grobie nic nie wolno ustawiac, ani zniczy, ani kwiatów.
Te groby z tablicami w murawie znajduja sie na górze zdjecia. Nizej sa groby urnowe, takze z tablica. A ta duza tablica to sa groby "anonimowe", zmarli pochowani takze w trumnach, nie tylko w urnach. Jak widac, zywi maja potrzebe przyniesienia kwiatów czy zapalenia znicza. Kto tej potrzeby nie widzi, to ok, ale zdaje mi sie, ze jest to znakomita mniejszosc. W kazdym razie, mój tato jest z frakcji regularnego chodzenia na grób, i mama ma juz posadzona trzecia generacje kwiatków, od sierpnia. Tato tego potrzebuje, tak po prostu. Znajoma pochowala meza w murawie, cos mi sie zdaje, ze juz pluje sobie w brode...
Pod ta lawka ustawia znicz i kwiaty. Reszta jest "nielegalna", bo gmina musi bezproblemowo przejechac kosiarka.
Na drugi rok, pod koniec lata, wczesna jesienia, planujemy nagrobek dla mamy. Bedzie to cos latwego w pielegnacji, ale z kawalkiem ziemi do posadzenia kwiatów. Kiedys na Wegrzech, gdzie takze chetnie zwiedzam cmentarze, spotkalam sie z takim czyms: grób podwójny, kompletnie zaplytowany. Prawdopodobnie powodem bylo brak czasu na kwiatki, sadzenie, podlewanie, pielegnowanie, itd. Jak to czasami bywa. W kazdym razie, jako, ze na plycie nie mozna bylo posadzic kwiatka, posadzono kwiatki bratki dookola nagrobka. Na serio. Na Wegrzech nikt sobie z takich kwiatków nie robi problemu. A rodzina jednak miala to cos, czego im brakowalo.
Welna Liloppi, litewska, mialam dwa motki, zostala sie resztka o wadze 81 gram, czyli na skarpety starczyloby. Albo na jakas odziez dla misia czy lalki. Polezy welna, pomysle powoli...
Kamizelka jeszcze sie suszy, ale juz wiem, ze jest wygodnie cienka, a grzeje niesamowicie. Do tego te kolory- moge praktycznie ubrac pod spód cokolwiek, co mam w szafie jako basic, i bedzie pasowac. A cienizna zmiesci sie i pod kurtke w razie ostrej zimy, tak wiec jestem bardzo zadowolona :))
U nas dzisiaj odbyly sie uroczystosci Wszystkich Swietych, zawsze jest to przekladane na weekend. Tak wiec obejscie dwóch cmentarzy, przedtem zajecie sie pracami przy grobie, kwiaty, kameralne oswietlenie czyli jeden znicz. Poszlam na groby urnowe, kilka znajomych tam jest pochowanych, oczywiscie ksiadz jak widzi, to leci z kropidlem, tak wiec poswiecil i groby protestantów, nie zaszkodzi im chyba ;) Za 3 tygodnie ewangelicka Niedziela Zmarlych, czyli znów wyprawa na cmentarz.
Ostatnie zdjecie to czesc zwierzeca na cmentarzu w sasiedniej wsi.
A tak przy temacie; gdy mama zmarla, tato przez krótki moment nosil sie z mysla pochowania jej na lace, grób "trawiasty" i jedynie tablica w ziemi.
Taki wlasnie. Wiedzialam, ze to nie bedzie dla niego dobre rozwiazanie. Dokladnie, dla niego. Zmarlej jest w sumie wszystko jedno, groby sa dla zyjacych.
Grób na lace ma te zalete, ze nie trzeba praktycznie wcale nim sie zajmowac. Tablice obmyje deszcz, liscie zdmuchnie wiatr, reszta zajmuje sie gmina. Ale! Na takim grobie nic nie wolno ustawiac, ani zniczy, ani kwiatów.
Te groby z tablicami w murawie znajduja sie na górze zdjecia. Nizej sa groby urnowe, takze z tablica. A ta duza tablica to sa groby "anonimowe", zmarli pochowani takze w trumnach, nie tylko w urnach. Jak widac, zywi maja potrzebe przyniesienia kwiatów czy zapalenia znicza. Kto tej potrzeby nie widzi, to ok, ale zdaje mi sie, ze jest to znakomita mniejszosc. W kazdym razie, mój tato jest z frakcji regularnego chodzenia na grób, i mama ma juz posadzona trzecia generacje kwiatków, od sierpnia. Tato tego potrzebuje, tak po prostu. Znajoma pochowala meza w murawie, cos mi sie zdaje, ze juz pluje sobie w brode...
Na drugi rok, pod koniec lata, wczesna jesienia, planujemy nagrobek dla mamy. Bedzie to cos latwego w pielegnacji, ale z kawalkiem ziemi do posadzenia kwiatów. Kiedys na Wegrzech, gdzie takze chetnie zwiedzam cmentarze, spotkalam sie z takim czyms: grób podwójny, kompletnie zaplytowany. Prawdopodobnie powodem bylo brak czasu na kwiatki, sadzenie, podlewanie, pielegnowanie, itd. Jak to czasami bywa. W kazdym razie, jako, ze na plycie nie mozna bylo posadzic kwiatka, posadzono kwiatki bratki dookola nagrobka. Na serio. Na Wegrzech nikt sobie z takich kwiatków nie robi problemu. A rodzina jednak miala to cos, czego im brakowalo.
Na Opolszczyźnie u koleżanki widziałam takie groby z obramowana rabatka, w której sadzi się kwiaty. W centralnej Polsce raczej nie ma tego zwyczaju, kładzie się płytę i niczego nie sądzi.
OdpowiedzUsuńPrzy pierwszych pomnikach na Opolszczyznie mielismy takie rabatki "w nogach", teraz, znaczy od jakichs 20 lat, te groby są zapłytowane, i stawia sie na nich jedynie donice z kwiatami. Kuzynce ulatwia to pielęgnację, bo tych grobów nieco tam ma pod opieką, bo i przedwojenny tez jeszcze jest.
UsuńMam tu wykupiony grób urnowy na 4 urny. Jest porośnięty bluszczem, tylko w miejscu, gdzie jest urna z prochami mego męża postawiłyśmy donicę- misę z rosnącymi kwiatami. Dla mnie to po prostu rodzaj ogródka, zupełnie nie kojarzy mi się z moim mężem.On po prostu nadal jest codziennie w moich myślach, niezależnie od tego gdzie jestem.W Warszawie grób moich dziadków to właściwie dwa groby płytowe, pomiędzy którymi jest 20 centymetrowa przerwa i tam stawiałam kwiaty w doniczkach. Znicze są stawiane na płytach, na specjalnych podstawkach.
OdpowiedzUsuńZostałam wychowana w tradycji, że najważniejsza jest pamięć o tych, których już z nami nie ma, a nie miejsce, w którym są pochowani. Zawsze mi babcia tłumaczyła, że dopóki o swych zmarłych pamiętamy na co dzień to oni w pewien sposób żyją- gdy zapominamy- umierają po raz drugi, na zawsze. I dlatego zaczęłam kiedyś pisać kronikę rodzinną, by te bliskie mi osoby ocalić od zapomnienia.
Moj tato bardzo laczy grób z moja mama, to sa dla niego realne odwiedziny jej, i połączone z małymi przyslugami dla niej wlasnie. To bylo mi zawsze jasne, dlatego ten tradycyjny grób, w sumie dla niego. A w sumie, tak sobie mysle, ze taki grob to przeciez nie kilka hektarow do obrobienia w znoju, mam w planie częściową płytę, i te kilka kwiatkow czy imnych wrzosów tez mozna swobodnie pielęgnować. Do tego dochodzi fakt bliskości cmentarza, to jest 10 minut piechotą, wiec problem dotarcia tam nie istnieje.
UsuńTez macie tam ciekawe cmentarze. 22 lata temu zmarla mama.Grób był od razu podwójny zrobiony ,tato był już chory.Mamy płytę a po bokach pasy na kwiatki .Dzisiaj żałujemy ze nie daliśmy całej płyty. Cmentarza nie mamy za blisko a jednak to wymaga pielęgnacji a my coraz starsi
OdpowiedzUsuńBędziemy dorabiać takie wstawki.Jest tam wazon na kwiaty a za grobem małe iglaki
Tak, tutejsze cmentarze sa calkiem inne. Nie ma tutaj tez grobowców, czyli murowanych w dól. To czasami dziwilo gosci z Polski, ze jak to tak to. Ot po prostu, bierze sie na powaznie ten proch do prochu, czyli Erde zu Erde, Staub zu Staub... Co mnie w Polsce zawsze na nowo dziwi, to ekshumacje na zyczenie rodziny. Tutaj tylko prokuratura decyduje o ewentualnym otworzeniu grobu, i musi byc do tego powód. Czyli "odpoczywaj w pokoju wiecznym" tez jest brane bardzo powaznie.
UsuńJak sie mieszka daleko od mogil, to jest trudno.
Pielęgnowanie grobów, gdy nie mieszka się już blisko, nie jest łatwe. Najczęściej zajmują się nimi ci, co mieszkają bliżej.
OdpowiedzUsuńTak, to fakt, bo jak inaczej to zorganizowac w ciagu roku, jesli akurat nie przebywa sie co jakis czas w poblizu? Na urlopach w górach swietokrzyskich do obowiazku nalezalo ogarniecie co nieco grobów, to bylo normalne.
UsuńKażdy potrzebuje czego innego a i tak wszystkim nie da się dogodzić...
OdpowiedzUsuńNie, ale jesli nie jest to jakies wymyslne zyczene czy podejscie do zagadnienia, to mozna spokojnie tak a nie inaczej cos zoragnizowac. Ja zawsze mówie, ze tzw. ostatnie zyczenie zmarlego nie musi byc respektowane, jesli zbyt bardzo ingeruje w samopoczucie psychiczne zyjacych.
UsuńA kamizelka superancka! :)
OdpowiedzUsuńA grzeje jak nie wiem co :D dziekuje!
UsuńTaka tablica na łące to byłoby coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńU nas tez jest dosyc popularna. Ja osobiscie nie umiem zgodzic sie z anonimowoscia po smierci, jakis znak, tabliczka, dla mnie po prostu musi byc, nie musi byc dokladnie na grobie, ale gdziekolwiek.
UsuńBardzo zaciekawiły mnie te groby zwierzaków. Czy one są na cmentarzu wyznaniowym? Czy mogłaby Pani coś więcej o tym napisać? Będę wdzięczna.
OdpowiedzUsuńAneta
Lucy, kamizelka podoba mi się ogromnie! Dekoracja do każdej bluzki w każdym kolorze, a przy tym praktyczna, bo ciepła. Śliczna!
OdpowiedzUsuńAnonimowe groby są dla mnie przygnębiające. Lubię, gdy jest zdjęcie na nagrobku, jakieś słowa poza imieniem i nazwiskiem, żeby można było przeczytać, pomyśleć o śpiącej w tym miejscu osobie - taki ciąg dalszy, życie tam po życiu tu... Pewnie dlatego cmentarze nie są dla mnie przygnębiające. Ale - takie małe, "przytulne". Molochy typu warszawska WÓlka (Pólnocny) czy Antoninów (Południowy) już takie nie są. Siostrę mam w Wilanowie i lubie ten cmentarz.
Cmentarzyków dla zwierząt powinno być więcej. Browuś mój śpi w Koniku Nowym, tam jest jedyny w okolicy taki cmentarzyk, ale bez auta trudno dojechać. Mimo to ludzie odwiedzają grobiki, jest tam kolorowo, zabawki leżą, wiatraczki się kręcą, znicze też się palą - jest to dla mnie czysty przejaw prawdziwego uczucia miłości i przywiązania.