piątek, 14 lutego 2020

Po urodzinach

82 urodziny mojego taty przebiegly jak zaplanowane. Nawet orkan imieniem Sabine nie byl taki, jak zapowiadano. Ot po prostu, troche mocniej podmuchalo. Szkód zero.


Ot, najmniejszego krasnala przewrócilo. Ale tu i tam przewrócilo tez kilka drzew, zamknieto kilka odcinków autostrady 7, i od niedzieli popoludnia do poniedzialku rano, nie jezdzily regionalne pociagi. Dzieci tez mialy wolne, szkoly byly zamkniete. Taka prewencja. Pogoda byla zadziwiajaca i zmieniala sie 4x na godzine, od slonca do gradu.

Mój syn przyjechal na weekend, musial wracac juz w niedziele, jako, ze w poniedzialek do pracy, i zdazyl w sumie bezproblemowo do domu, zanim zaczelo bardziej dmuchac.

Ciotka i kuzynka przyjechaly w niedziele, kuzynka chora, przeziebiona, i prosto z pracy. Kurowalam ja mascia kamforowa, oranzadka ACC i ibuprofenem. Pojechala we wtorek w lepszym stanie, a ja nawet nie zarazilam sie od niej, pomimo, ze razem spalysmy.

Mirka od zeszlego lata autentycznie cieszy sie z wizyt Trixi, na powitanie przyjacielsko sie potarmosily, przednie lapki ugiete, dupki w góre, a potem juz sitwa, razem ganiaja, szczekaja na wszystko, co dzieje sie za plotem, spia, jedza i pija razem, i wychodza razem za garaz. Juz nie mam obaw zostawic je same na dluzszy czas w jednym pomieszczeniu, co jeszcze robilismy latem, jak byl pogrzeb mamy.




Jedzieniowo urodzinowo bylo obficie, znaczy obiadowo, po czym wszyscy rezygnowalismy z kolacji...


Za plotem maly szczeniaczek, jest na stale.



Ma bardzo ostre zabki, które widocznie go swedza, i wyobrazam sobie, co w domu wszystko juz przezul. Poza tym jest bardzo fajny :D

Mialam teraz 11 dni wolnego, i mam niesamowitego lenia, i chetnie bym ogladala caly wieczór 4 sezon Outlander... ale dzisiaj do pracy, na 3 dyzury, to jakos trzeba bedzie przezyc... ;)

Przedtem dostalam wiadomosc od Dagmy, pracowej kolezanki, ze... ma ranny dyzur, wlasciwie, ale lezy juz stacjonarnie u nas, bo od jakiegos czasu miala kolki watrobowe, i dzisiaj zaraz ten kamien nalezy usunac, czyli operacja, a potem- zwolnienie lekarskie. Jak powiedzialam szefowskiej gównarzerii, my jestesmy juz jakby starsze panie po 50tce, pod 60tke (Dagmar jest ode mnie 5 lat starsza), i zawsze jakas heca z powodu wlasnie wieku, jakichs dolegliwosci, moze wyniknac, i na nas nie ma sensu zbyt woiele budowac w sensie, ze my wszystkich brakujacych na oddziale zastapimy. No i masz, wykrakalam. Dagmar miala pracowac na weekend w naszej szychcie, i zalatwilo sie samo. Moze teraz uwierza, ze nie przesadzalam.

A z Bosniakami od 1 kwietnia to ma byc tak, ze przyjada bezposrednio z Bosni, bez zadnego kursu jezykowego, jak mieli to jeszcze nasi Chorwaci. Ponoc umieja kontaktowo po niemiecku. Nabór do pracy i podpisanie umowy odbywalo sie tak, ze kto sie dogadal, dostawal umowe. Nie sa to tym razem sami mlodzi, najmlodsza ma 20 lat, ale najstarszy ponad 40, czyli grupa wiekowo mieszana. Nasi Chorwaci 4 lata temu byli prosto ze szkoly, przedtem iles miesiecy w szkole jezykowej w Paderborn (która potem musieli splacic w ratach), i dopiero potem przyjechali do nas do szpitala, po drodze zalatwiajac sobie mieszkania w miescie. 

15 komentarzy:

  1. No to Mircia będzie maluchem rządzić! ;-)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piesek niby od córki sasiadów, nie wiem, po co tak mieszaja, przy okazji maluchowi w glowie.

      Usuń
  2. Fajnie to musi wyglądać jak pieski się bawią. Dobrze ze się lubią. To czekacie do kwietnia na pomoc,może będzie lepiej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To byla dluzsza sprawa z tym polubieniem, bo Mirka jest zazdrosna o wszystko, takze i o miejsce w swoim stadzie. Ale w koncu uwierzyla, ze Trixi nic jej nie uszczknie.
      Czekam kwietnia jak kania dzdzu ;)

      Usuń
  3. Odkąd sięgam pamięcią, to na blogu wiele razy pisałaś o brakach kadrowych, może Bośniacy choć trochę Was odciążą i poprawią sytuację.
    A ten nowy piesek sąsiada może będzie zakratkowym (zaogrodzeniowym) towarzyszem dla Mirki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to neverending story, ale dzisiaj juz chyba kazdy ten fakt zarejestrowal, widzi sie i mówi o tym, tylko trudno zadzialac temu. Tak wiec Bosniacy. Wiem, ze mój pracodawca w Polsce tez juz byl.

      Usuń
  4. Psiątko cudne, takie w sam raz do przytulania. No ciekawe jak ta "nowa kadra" Was wspomoże. Gdy leżałam w ub. roku na oddziale rehabilitacji i geriatrii to akurat byli na oddziale uczniowie, więc jakoś to wszystko funkcjonowało sprawnie. Gdy wrócili do szkoły to od razu wszyscy pacjenci to odczuli, zwłaszcza ci unieruchomieni, co to mieli trudności ze wstawaniem lub wcale nie wstawali. Od kolacji do 22,00 dzwonki się niemal rozgrzewały do czerwoności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest katastrofa, Anabell, bywaly dyzury, gdy dla pojedynczego pacjenta mialam dokladnie 12 i pól minuty, i w tych minutach mialo byc wszystko, plus oczywiscie przyjecie 2, 3, 4 nowych pacjentów na oddzial.
      W tym roku ponoc ma tez byc wiecej uczniów, czy wlasne ucznie, jakos tak. Aktualne uczennice bardzo chorowite, ze tak to okresle.

      Usuń
  5. To udało Ci się i odpocząć, i sympatycznie spędzić czas z rodziną. Zawsze to trochę nowej energii.
    Psiaki przesympatyczne! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Juz kombinuje rewizyte za Frankfurt ;)
      Psiaki sa swietne i kochane, te stwory.

      Usuń
  6. Duuuzo zdrowia i radosci dla Taty! :) Dobrze, ze ta wichura was ominela, w sensie, ze szkod nie narobila, krasnalek pewnie juz stoi na bacznosc jak wczesniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje, krasnalowi dala popalic tym razem Victoria :D

      Usuń
  7. Najlepsze życzenia dla Taty!
    Psiaki cudowne, jakby inaczej. Szilka też u nas prawie 6 lat.
    Oby nowi pracownicy, jak już dotrą, pomogli i ulżyli. Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekujemy!
      A swietujecie z Szilka? Mirka jest niezwykle rozrywkowym psem, uwielbia swietowac wszystko, jak leci. Bylo to niesamowite, jak zalapala choinke i prezenty pod nia, i ze jeden jest dla niej. Wydala z siebie dzwiek, który do dzisiaj nie moge zidentyfikowac, to byl i szczek, i skowyt, ale i szloch w jednym. Od tej pory wie, do czego sluzy choinka, i autentycznie smieje sie na jej widok. Reszte prezentów przyjmuje ze stoickim spokojem ;)

      Usuń
  8. W czerwcu minie 6 lat. Szilunia ma niezwykle bogate słownictwo, rozmawia, gada, opowiada w sposób niesamowity. Jest zainteresowana wszystkim wokól, uwielbia rodzinne, wspólne spacery. Idzie wtedy przodem, rozgląda się czy wszyscy ją widzą (jak gosposia idąc przez wieś w nowej sukience), zwraca uwagę na wszystko, przystaje, sprawdza, ogląda, zagaduje do znajomych ludzi - jest cudowna. Żaden z moich - kochanych bardzo przecież - psów nie dorasta jej do pięt.

    OdpowiedzUsuń