czwartek, 16 lutego 2023

Dni lecą jak szalone,

jutro stuknie mi tutaj 2 tygodnie pobytu, i  będzie dokładnie 3 tygodnie po operacji. Niewiarygodne, ile już potrafię tym kolanem. Jutro oficjalnie idę na pierwszą gimnastykę w wodzie, ale odkąd kolano kompletnie mi się zagoiło, także w sensie odpadnięcia wszystkich strupków, bo jakby nie było, 68 dziurek po obu stronach i wzdłuż blizny, bylam już w wodzie dwa razy, pobiegać sobie, popodskakiwac, pojeździć na wyimaginowanym rowerze w tym basenie. 

Dzisiaj tydzien, jak mi usunięto te 34 klamerki, i lekarz pozwolił mi do wody, jak na kolanie nic nie będzie. Orzekłam ten stan we wtorek  i poszłam na basen. 

Dopóki tu jestem i mam ful wypas, głupotą  byłoby nie korzystać ze wszystkiego, z czego korzystać mogę i powinnam. Jutro rano mam oficjalną gimnastykę w wodzie,  przedtem drenaż limfatyczny. Po nim rozmowę z psycholożką, bo i ten aspekt jest tu brany na serio. I oczywiście nie zabraknie jutro ćwiczeń w grupie. 

Bylam tez w szkole chodzenia, a wczoraj na niesłychanie ciekawym wykładzie o różnych środkach pomocniczych i jak co i się zorganizować, jak się nie może tak jak się chce, bo ma się właśnie nowe kolano czy biodro. 

Kropla wermutu też jest, od wtorku mam zredukowane "na próbę " środki przeciwbólowe,  o dokładnie połowę.  Jest tak, że idzie wytrzymac, jednakże ból jakiś tam stale jest. Biję się z myślami, czy wytrzynac, bo wytrzymać idzie, z nadzieją, że w końcu to sue odmieni, czy jednak brac tych analgetyków więcej?

Trochę migawek stąd. 

Notatki na temat. 


Łóżko mi przebrano. 


Anka do samodzielnego ćwiczenia. W siłowni na dużym ekranie, poza tym w telefonie. 


Siłownia i butterfly, na którym ja i Erna ćwiczymy naszego dwrotnego bicepsa 🤣


W drodze do klasztoru Brunshausen.  Kto wie, jak te kwiatuszki się nazywają? 



Brunshausen, przykościelny cmentarz i tablica pamiątkowa poległych na wojnie żołnierzy. 


Zegar słoneczny między oknami. 


Xarelto zamiast zastrzyków, I moja ulubiona maść na kolano, chociaż mój oliwkowy krem do twarzy firmy Ziaja też jest bardzo dobry. 


Na trzecim piętrze mieszkam, pierwszy balkon od lewej strony. No i te schody przeciwpożarowe ważne. 


Na tę kapliczkę w parku spoglądam, ale dojścia nie mam, park bowiem zamknięty z powodu przebudowy i planowanego od kwietnia pokazu ogrodów. 


Widok na pustostany, dawny dom kultury, I dwie ogromne kliniki. 


W tych namiotach chyba będą rośliny na ten pokaż ogrodowy hodować. 


Widok na stary wiadukt kolejowy. 


Moje zwykłe sniadanie. 


W lesie wczoraj wieczorkiem. 




Pomost dla pieszych i widok z niego na wiadukt, teraz ścieżka rekreacyjna. 




Szkoła podstawowa w Bad Gandersheim.  


Taki sobie domek z zegarem w szczycie. 


Tobi w domu sortuje skarpetki. Które czyje. Dobrze, że są takie telefony 😅


Żegnam do po weekendzie, a tegoż miłego i być może, także już lekko wiosennego wam życzę! 








7 komentarzy:

  1. Te żółte to chyba bedzie rannik zimowy (https://pl.wikipedia.org/wiki/Rannik_zimowy).
    Myśle, że dobrze sie zdrowieje w takim otoczeniu :-) Trzymaj tak dalej.
    K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak sobie pomyślę, że dzieli nas tylko jedna granica, a różnice w rehabilitacji takie, jakbyśmy po drugiej stronie kontynentu byli... Tylko pozazdrościć, bo jak sobie pomyślę o tym bólu w domu... Zdrowiej szybko i bez bólu! Uściski! 😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w pamięci zeszłoroczny pobyt w sanatorium w Polsce, to zupełnie inna bajka. Kosmetyki firmy Ziaja są bardzo dobrej jakości. Nie wiem, czy wiesz, że w serii oliwkowej jest mało popularna, ale świetna, "maść oliwkowa pielęgnacyjna", przeznaczona dla suchej i bardzo suchej skóry.
    Jesteś zdyscyplinowaną pacjentką, więc rehabilitacja przebiega sprawnie. Życzę zdrowia i udanego weekendu. Pozdrawiam. U.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również podziwiam, jak świetnie zorganizowana jest u Was rehabilitacja, w ten sposób rzeczywiście można wrócić do formy, co per saldo przecież opłaca się wszystkim- i pacjentom, i ubezpieczycielom. A jeśli jeszcze kuracjusz jest tak zaangażowany, jak Ty, to proces dochodzenia do sprawności jest bardzo szybki :-)
    Te kwiatki to rannik, jak napisała K., a ten krzew wygląda na jakąś kalinę, może wonną, jeśli intensywnie pachnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdyscyplinowana pacjentka.Masz rację, dni uciekają jak szalone.Pozdrawiam deszczowo.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kalina. Jest ich tak dużo odmian, że nie pamiętam, która to. W naturze kwiatki delikatnie różowe, obłędnie pachną i kwitnie w lutym.
    Rehabilitacja tam porządna, jak widzę. U nas w Polandzie po rekonstrukcji wiązadła w kolanie poćwiczyłam w szpitalu dwa dni na takiej szynie, co się sama ruszała, potem długo nic, potem skierowanie na zabiegi ( 10 szt. ) typu laser, pole magnetyczne itp. A potem zestaw ćwiczeń do ręki i w domu se człowieku działasz.

    OdpowiedzUsuń
  7. BBM: Taka rehabilitacja ma sens! Zdrowia życzę!

    OdpowiedzUsuń