sobota, 29 kwietnia 2023

13+ 2...

 13 tygodni i 2 dni...

... od mojej operacji...

Dzisiaj wsiadłam na rower i... pojechałam sobie w podwórku. A po 2 rundkach wyjechałam sobie z bramy i popedałowałam na parking, skąd sobie znowu wróciłam na własne śmieci, a jest to tak leciutko pod górkę u nas...

Wreszcie jestem naprawdę mobilna. Bo autem jeżdżę od prawie 4 tygodni, ale to dla mnie taka podrzędna sprawa była. Musi być rower i już 🙃

A to się moja fizjoterapeutka Sonja zdziwi we wtorek, jak sobie na terapię rowerem podjadę, jak panisko jakieś. 

Oczywiście wiele tras tutaj na pewno jeszcze nie dam rady, bo teren górzysty, i być może przez most będę musiała rower pchać, ale to wszystko jedno. Wiem, że niedługo wszystkiemu dam radę. 

Niełatwa to była droga, Zangengeburt jak tu się przysłowiowo mówi, czyli poród kleszczowy. Ale historia endoprotezy i co z rehabilitacją związane, chyli się ku końcowi. Teraz wkrótce pozostanie rozsądnie z tą częścią wymienną zyc. 



Dzieciaki były, z Milanem. Dwa fajne dni spędziliśmy w szóstkę,  po czym pojechali dalej na północ,  a stamtąd przez drugą mamę z powrotem na Bawarię.  

3 komentarze:

  1. No to jesteśmy szczęśliwe! Tylko teraz zobacz,jak Tobie wszystko szybko poszło. Nie to co u nas. Ale i tak jestem kontenta,m że w ogóle mi się udało!
    Śmigaj na rowerze ile możesz! Niech Ci wszystkie drogi i drożynki wiją się wedle Twych potrzeb!
    Macham serdecznie!
    Fuscila

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam, I wstyd mi, moj rower wisi na scianie chyba juz ze 4 lata.

    OdpowiedzUsuń
  3. Najpierw obejrzałam filmik, a potem poczytałam. I bardzo się cieszę. Historia kolanowa zbliża się do końca z happy andem. Uściski

    OdpowiedzUsuń