środa, 18 października 2023

Ciąg dalszy na temat nowej pracy

Poród kleszczowy jeszcze nie skończony. Bo na ten moment jest tak, że Carsten, główny przewodniczący tego alkoholicznego oddziału, mój przyszły czy teoretycznie już,  szef, jest nadal chory, i teraz czekamy piątku, czy zadzwoni z wiadomością, że wyzdrowiał, czy dalej chory, a jak nawet zdrowy, to i tak go następne 3 tygodnie nie będzie, bo będzie miał urlop. A ja stoję 19 dni przed oficjalnym startem tam beż grafiku, bez wiadomego pracującego weekendu, i bez koniecznego do zaplanowania do października urlopu na rok 2024. 
Normalnie burdel na kółkach. Czasami sobie tam dzwonie, jak ktoś ze "starych" ma tam dyżur, kilku jeszcze znam z pracowania kiedyś  na jednym oddziale, ale na palcach jednej ręki policzysz i jeszcze palce zostaną. 
Aktualnie telefonuje sobie z Ellen, i ona wymyśliła, że najlepiej jakbym z nią zaczęła pracować, że byłoby fajnie i w ogóle. No faktycznie, też tak to widzę. W sumie najbardziej mnie ucieszyło, że ona tak się ucieszyła na te wizję pracowania że mną i zauczenia mnie tam. 
Sama nie widzę w sobie nic szczególnego,  ale ludzie jakoś mnie lubią, rozmowy ze mną i ogólnie przebywać. Coś w tym życiu muszę robić dobrze, że jest jak jest.
(Oczywiście znaleźliby się i tacy, którzy mnie nie cierpią, i pewnie mają powody ku temu, bo ja nie zawsze jestem miła i sympatyczna.)
Ellen przekazała mi parę dat, co kiedy na oddziale, kiedy ustanowienie planu urlopów itd. Mam czas, zjawię się. Carsten też ma być, tak więc. 
Corinna też do mnie przedzwoniła. Jest tam od lipca, bo jej na naszym starym oddziale też już się ulało, szczególnie po tym wypadnięciu z okna i śmierci pacjenta w lutym, jak ja na rehabilitacji w Bad Gandersheim byłam. 
Ona też się cieszy na moje przybycie. 
A ja też się cieszę, że nareszcie żadnej ciężkiej fizycznie pracy...
... bo wczoraj byłam w tomografie- do rezonansu magnetycznego z powodu implantu ślimakowego nie mogę- no i wyszło, co doktor przypuszczał, dwa kolejne wypadnięte dyski, tym razem lędźwie między 4 i 5, i między piątym lędźwiowym i krzyżem. 
W odcinku szyjnym już mam kupę lat, też 2, między 5 i 6, i 6 a 7. 
No to congratulation. Ale co zrobić, jest jak jest. 
Pogoda przynajmniej niezła, tankuje jak najwięcej słońca przed zimą. Wyczyściłam główne okna i wyprałam firanki, mam cztery takie bolsze,  reszta to bezkonfliktowe zazdrostki bądź wcale. 
W jednej wypaliłam małą dziurę przy prasowaniu, ale to stara zazdrostka i bezproblemową w wymianie, tylko zająć się tym muszę. 
Ogólnie chce jeszcze przed rozpoczęciem pracy pojechać gdzieś "na miasto", bo poszukuję bluzki czy koszulki dla siebie, coś klasycznego z guzikami. Rozglądam się tu i tam, co oferują, to jakoś nie to, czego szukam. 


Turecki bazarek w mieście powiatowym, akurat padał deszcz i było szaro, tak więc te kolory były promyczkiem. 


1 komentarz:

  1. To masz na odwyku znajomych, będzie dobrze, firany lubię kupować, kurtkę zimowa sobie kupiłam.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń