takim oto śniadaniem. Do tego audiobook z telefonu, "Ania z Zielonego Wzgórza" wpadła mi w oko, oczywiście znam, ale chętnie slucham.
Zaczął prószyć snieg, ale suchy, więc nie było rady, trzeba mi było skorzystać z takiej miłej zimy light. Poszlam w kierunku miasta, po drodze znaczy w windzie, tej koło mojego pokoju, odkryłam to wyjście piwniczne i dosyc płaskie, bo klinika leży na stoku i ostatnie kilkadziesiąt metrów jest taka całkiem sobie niezła górka. A o tym wyjściu i wejsciu dowiedziałam się przypadkiem w tejże właśnie windzie, jak jedna starsza pani nacisnęła guzik U2, czyli piwnica pod suteryną, I spytałam jej się, dokąd to, bo guzik nieopisany?
To wyjście jest bardzo praktyczne, i dzisiaj już z niego skorzystałam. Zagadywanie i rozmowa z innymi pacjentami dlatego nieoceniona. Trzeba i już.
(W suterynie jest ten pokój kreatywny, gdzie się zapisałam na jutrzejszy wieczór, poza tym porady socjalne, psycholog czy psychoterapeuta, u którego mam grupowe terminy odprężenia, I właśnie ten fizjoterapeuta, u którego mialam w piątek masaż nogi. )
2 godziny w mieście były świetne, już samo to świeże powietrze, chodzić i stać umiem lepiej niz leżeć i siedzieć. Obejrzałam małe centrum, w sensie gdzie co jest, w sensie zapotrzebowania czy zwiedzania.
Bylam w muzeum, bo dzisiaj otwarte. Sporo schodów, ale dalam radę, jedynie kamerlik nocnego stróża obejrzę sobie kiedys później, bo tylko schody i do tego strome do tej wieżyczki.
Kolejny dzień pieknie przeżyty, miasteczko ma ładne stare domy czyli nudy brak.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNudy nie ma. B. G. jest oddalone od mojej miejscowości 33 kilometry, ale dotąd nie znałam, co tam dokładnie jest, wiedziałam tylko, że jest kurortem- pacjenci z mojego szpitala tez są często kierowani do tej właśnie kliniki rehab po operacjach endoprotez. B. G. jest starym, historycznym miastem, kiedyś 2 opactwa, klasztory. Warto się trochę tu poszwędać.
UsuńPozdrawiam!
Milo ze niedziela byla fajna. Po takim sniadaniu to i chec i sila byla na spacery . Warto jest poznac kazda miejscowosc bo zawsze sie cos ciekawego znajdzie do poznania.
OdpowiedzUsuńJak daleko jest do Ciebie od osrodka? Pozdrowienia Aga T
Tak Aga, i jak już wyżej Uli odpowiedziałam, warto się temu B. G. dokładniej przyjrzeć. Szkoda przegapić tego klejnocika. Do czasu przed rehab bylam tutaj 4 krótkie razy, jakieś 15 lat temu zawiozłam rodziców w odwiedziny do ich znajomego, wtedy też "z kolanem", w tej samej klinice. Poznałam, jak tydzień przed operacją wykorzystałam jakiś termin Tobiego w pobliżu, podwiózł mnie pod klinikę, wysadził, I sobie wtedy z Mirką zrobiłam spacerek do centrum. Na oryginalnym kolanie jeszcze 🙃
UsuńRaz po drodze wstąpiliśmy na lody w pobliżu katedry, a jeszcze jeden raz specjalnie na rynek, nieco dokładniej go zobaczyć. Zachwyciła mnie wtedy stojąca tam na środku stara budka telefoniczną, która teraz ma funkcje szafy na książki, czyli każdy może coś sobie stamtąd wziąć albo od siebie w regał wstawić.
Między naszym domem a kliniką jest 33 km, I to dobra droga krajowa, znaczy w razie zimy, w pierwszej kolejności odśnieżana, co nam też było ważne w lutym.
Pozdrawiam również!
A to mnie zaskoczyłaś! Chodzi o słuchanie audiobooków. Ja mam duży ubytek słuchu (uszkodzenie nerwów słuchowych) i noszę aparaty, które umożliwiają mi funkcjonowanie ale pewne sfery są mi niedostępne lub mocno ograniczone. Np. nie lubię słuchać radia, audiobooków, w teatrze muszę siedzieć najlepiej w pierwszym rzędzie a i tak nie wszystko słyszę itd. itp. Aparaty mam dobre, dobrze dobrane i dostrojone. W praktyce jednak mam problemy ze zrozumieniem mowy. Cieszę się, że u Ciebie nie ma tego problemu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Maria2
Rok 2013, decyduje się na implantację ślimakową prawego ucha, bo od kilku lat gluche, a lewe jeszcze nieźle słyszy, nawet bez aparatu słuchowego, gdyż kilka lat wcześniej było operowane i mam tam protezę strzemiączka. I teraz przed tą ważna operacją CI wywiad, bo chcą też wiedziec, jakie mam motywacje uczenia się słyszenia procesorem. Pytają o kontakty międzyludzkie, hobby. Mówię, że mam od jakiegos czasu nowe i nieco dziwne w mojej sytuacji hobby, mianowicie audiobooki. Polubiłam niesamowicie. Kiedys już próbowałam, wtedy były jeszcze na kasetach mc, ale jakoś nie mialam cierpliwości i brakowało mi koncentracji. A teraz, gdy jedno ucho gluche, drugiemu tez wielkiego bezaparatowej przyszłości nie przepowiadają, a ja się w audiobookach zakochałam, z moją truchtającą gluchotą.
UsuńA to świetnie, wspaniale, cudownie, tak mi powiedzieli, to będzie jak znalazl materiał na ćwiczenie słuchu! I tak tez było. Dzięki audiobookom wiele ogarnęłam.
Ale ja slucham te audiobooki albo przez indukcję,albo Bluetooth, czyli slowo mówione kierowane jest ze sprzętu na aparaty i bez zakłóceń. Przy smartfonie i Ani jest to właśnie bezprzewodowy Bluetooth. Na spacer wzięłam mój kieszonkowy odtwarzacz CD i pętlę indukcyjną na szyję. Minusem tego było, że przechodząc obok transformatorów, słyszę, jak pracują, czyli szumią.
Gdy dzwoni mój telefon, łączy się automatycznie z moim aparatem słuchowym, rozmowę odbieram jednym naciśnięciem guzika na nim, telefon jest przy tym w kieszeni czy w plecaku. Sprytna sztuka.
Masz aparaty że szpulką indukcyjną czy z Bluetooth? To ułatwiłoby ci sprawę.
Pozdrawiam serdecznie!
Aaaa, no tak, jestem jeszcze niewyedukowana w tym zakresie. Tzn. od niedawna mam aparaty z Bluetoothem "podłączone" do mojego telefonu. Bardzo mi się to spodobało bo dotychczas unikałam rozmów telefonicznych a teraz to się zdecydowanie zmieniło. Jakoś tak założyłam, że mogę być podłączona tylko do jednego urządzenia ale pewnie się mylę i pewnie mogłabym jeszcze się podłączyć np. do odtwarzacza czy telewizora. Muszę koniecznie ten temat zgłębić. Co do pętli indukcyjnej to moja wiedza też jest uboga, kojarzę te pętle z miejscami użyteczności publicznej, nie wiedziałam, że są jakieś indywidualne szpulki:) Muszę poczytać! Bardzo dziękuję za te informacje, pozdrawiam, M
UsuńMario, zdjęcie tej pętli na szyję wkleję Ci w następnym poście. Bardzo dobrze, że korzystasz z dobrodziejstw Bluetooth!
UsuńJest zupełnie inaczej niż u nas. Ja chodziłam o kulach prawie 6 tygodni robiąc tylko jakieś marne gimnastyki w domu, potem do kontroli. Wtedy dopiero dostałam skierowanie na rehabilitację - musiałam konkretnie poprosić o szpital rehabilitacyjny, bo inaczej dawali tylko rehabilitacje w przychodni dochodzącą. Potem SZYBCIUTKO po 2 tygodniach już miałam miejsce w szpitalu. I tam rehabilitacja do skutku (przeważnie ok. 6 tygodni) po takiej operacji. Tak więc... Tyko pozazdrościć i życzyć szybkiego powrotu do domu! Uściski! 😘
OdpowiedzUsuńPo tej operacji natychmiastowa rehab konieczna, I to od pierwszego dnia, wieczorem wstać z łóżka i podreptać nieco. A nacdrugi dzień jazda na szynie i manualnie przez fizjoterapeutę. Widzę i tutaj takich zapóźnionych pacjentów, oni dosłownie kuleją za innymi. Dzisiaj w windzie spotkałam jedną w mniej więcej moim wieku, ta sama operacja w ten sam dzień, ale ledwo chodzi, i to niepewnie.
UsuńPo tych 3vstacjonarnych tygodniach rehab dalej ambulatoryjnie u miejscowego terapeuty, do tego dostajemy tu appkę z ćwiczeniami do robienia w domu, montaż appki we wtorek.
Ściskam również serdecznie, u Ciebie to już trzeci rok, akurat korona wybuchla była, i nawet dla poczty granice wtedy zamknieto 🙃
Bardzo miło masz w tym szpitalu rehabilitacyjnym. Kilka lat wcześniej moja przyjaciółka w Polsce miała implantowane 1 kolano, teraz zamierza iść implantować drugie. Ale nie miała takiej intensywnej rehabilitacji no i ona to już ma ukończone 80 wiosenek, więc nie wiadomo jak to wszystko teraz przebiegnie. Dobrze, że Mirka tak pokochała Tobiego- masz konkurentkę;) Ładne to miasteczko. Odwiedziłam już kilka niewielkich niemieckich miasteczek i wszystkie mi się bardzo podobały, bo wszystkie takie zadbane i wypieszczone.
OdpowiedzUsuńZdrowiej spokojnie, serdeczności posyłam - anabell.
Intensywna rehab konieczna, i używanie kolana od pierwszych chwil. Bo zrobione do chodzenia a nie do leżenia.
UsuńMirka zyje z Tobim na psią łapę, dzielą łoże i stół 😜
B. G. nie jest szczególnie dopieszczone i sporo inwestycji z tyłu, ale chyba przez te wystawę ogrodowa dostają fundusze i nieco miasto z tego skorzysta.
Parę ciekawych zakątków chce jeszcze fotograficznie upamiętnić.
Pozdrawiam!
BBM: Aż miło czytać o takiej opiece rehabilitacyjnej! Niepoprawne politycznie ale niezwykle trafne byłoby powiedzenie, że my w tej materii jesteśmy "100 lat za murzynami"...;(
OdpowiedzUsuń